wtorek, 23 lipca 2013

Letnie orzeźwienie





       Woda z cytryną, świeżą miętą i pokruszonym lodem + poziomki, agrest i malino-jeżyny prosto z ogrodu - idealna przekąską na taki upalny dzień, jak dzisiaj.

   A swoją drogą, ostatnio dowiedziałam się, że poziomki oprócz tego, że są smaczne i zdrowe, to odnajdują zastosowanie przy leczeniu wielu dolegliwości, jak również nadają się idealnie do przyrządzenia z nich domowej maseczki. Jest ona banalna w przygotowaniu. Zebrane/ kupione poziomki rozgniatamy widelcem na papkę, dodajemy do nich kilka kropel soku z cytryny i nakładamy to na twarz. Tak przyrządzoną maseczkę trzymamy przez ok. 15 minut po czy spłukujemy wszystko letnią wodą.
   Jakie są jej właściwości?
         * oczyszcza cerę
         *zwęża pory
         * odżywia twarz
         * łagodzi stany zapalne

 Ktoś się skusi?
    

niedziela, 21 lipca 2013

Coś, bez czego nie mogę się obyć




       Kosmetyki z mojego zestawu do mini spa dla twarzy, który postanowiłam sobie dzisiaj zaserwować po całym tygodniu pracy. Od razu lepiej. Co prawda maseczka z Perfecty jest polecana dla osób od 25 roku życia, ale ze względu na to, że zawiera sok aloesowy i naprawdę świetnie nawilża skórę, należy do jednych z tych kosmetyków, które obowiązkowo muszą znajdować się w mojej kosmetyczce.

     Jeżeli chodzi o kosmetyki NIVEA z serii aqua effect, to jest to po prostu marzenie- nic dodać, nic ująć. Tutaj na zdjęciu brakuje tylko jeszcze tylko dwóch rzeczy: mleczka do demakijażu oraz kremu nawilżającego na noc, bez których również nie mogę się obejść. Całą tą serię polecam wszystkim tym, którzy lubią gdy ich cera jest świeża i nawilżona. I nie przejmujcie się, że są one przeznaczone do cery suchej, ponieważ ja, pomimo że nie należę do osób z suchą cerą, to i tak używam wszystkich tych kosmetyków. Wcześniej używałam kosmetyki z Ziaji 'Calma', które poleciła mi moja kosmetyczka, ale te są zdecydowanie lepsze.


środa, 17 lipca 2013

wybielanie;)




    Zamówiłam ostatnio na internecie paski wybielające do zębów CREST WHITESTRIPS, by móc przekonać się czy rzeczywiście dają one jakiś efekt. I wiecie co? Rzeczywiście dają.

Generalnie mam białe zęby, ale przez częste picie herbaty zrobil mi się na nich lekki nalot. Paski faktycznie usunęły mi ten osad i myślę, że teraz mogę już spokojnie pochwalić się bialutkimi ząbkami.


     Jak moje ząbki wyglądają teraz?

Oto one



wtorek, 16 lipca 2013



      Dzisiaj już bez narzekania, trudno- co ma być to będzie.

Wrzucam na bloga fotkę książki, która moim zdaniem jest rewelacyjna i pomimo, że jest to opowieść fikcyjna, to opiera się ona na historiach, opowiedzianych przez ludzi, z którymi autorka miała możliwość się spotkać. Ukazuje ona realia krajów muzułmańskich ( w tym przypadku Libii), mentalność tamtejszych ludzi, i prawa jakimi rządzi się tamtejsze życie. Typowy schemat: mężczyzna jako pan i władca całego domu, w którym mieszkają jego żony i dzieci, spędzające cały dzień w domu na gotowaniu, praniu sprzątaniu, po to, by ich mąż mógł wrócić wieczorem do czystego mieszkania.

 Zastanawia mnie jednak to, czy rzeczywiście w dalszym ciągu tak to tam funkcjonuje, bo przecież cały czas mówi się, że świat zmierza na przód, ku postępowi. Myślę, że te kraje, kraje muzułmańskie również powoli zaczynają zmieniać swoją mentalność, szczególnie te młodsze pokolenia, pokolenia epoki nowoczesności. Wiadomo, na pewno są jakieś wyjątki, rodziny konserwatywne, które starają się podtrzymywać dawną tradycję, ale czy jest ich jeszcze dużo?

 O tym jak zmieniły się kraje muzułmańskie miałam okazję przekonać się dwa razy. Pierwszy raz był wtedy, kiedy poleciałam z rodzicami do Tunezji. To co zobaczyłam niczym nie przypominało kraju, w którym panują jakiekolwiek "żelazne" zasady. Pełno ludzi, dyskoteki, bary otwarte do samego rana- czyli coś całkiem normalnego, ale to była miejscowość turystyczna, więc to też miało na pewno duży wpływ na sposób życia jego mieszkańców.

  Moje ostatnie wakacje spędziłam w Słonecznym Brzegu (świetna miejscowość w Bułgarii, o niebo lepsza niż Złote Piaski). W drodze powrotnej do domu, wstąpiliśmy na dwa dni do Istambułu. Pierwsze wrażenie? Szok - pełno ludzi, straganów, młodzieży, dyskotek. Czułam się bardziej jak na Ibizie/
 Mając tylko dwa dni, nie miałam zbyt dużego pola do popisu odnośnie zwiedzania ale udało nam się załatwić świetną przewodniczkę, Polkę, która w młodości wyjechała do Turcji, która oprowadziła nas po najsłynniejszych atrakcjach Istambułu. Byliśmy m.in. w Błękitnym Meczecie ( Hagia Sophia), gdzie kobiety mogły wejść tylko odpowiednio ubrane : zakryte ramiona i chusta na głowie (czyli coś jednak z tej tradycji pozostało). W trakcie zwiedzania, przewodniczka powiedziała nam, że to, co obecnie mamy okazję zobaczyć, jest tylko namiastką, pozostałością po dawnej kulturze muzułmańskiej. Młodsze pokolenia całkowicie porzuciły swoją tradycję i w dużym stopniu, zarówno pod względem wyglądu, jak i poglądów, przypominają młodzież europejską. I wiecie, faktycznie dało się to zauważyć na pierwszy rzut oka, bo idąc główną ulicą spotykało się pełno arabskich dziewczyn mniej więcej w moim wieku, albo i starszych, które niczym nie różniły się od nas, Polek. Miały modne ciuchy, kolczyki w różnych miejscach, chodziły normalnie ze swoimi chłopakami, mężami po mieście i naprawdę niczym nie przypominały dziewczyn, których losy opisywane są w takich, jak ta ze zdjęcia, książkach.

    Nasuwa mi się pytanie: czy faktycznie kraje muzułmańskie poszły na tyle naprzód, by można było powiedzieć, że ich mieszkańcy już prawie niczym nie różnią się od Europejczyków? A może to tylko taka gra pozorów, a pod nią kryje się pielęgnowana przez wieki tradycja, opierająca się na żelaznych zasadach opisywanych w wielu książkach, takich jak Arabska Żona, Arabska Krew?

          Poniżej wrzucam kilka zdjęć z moich wakacji w Istambule. Czy wróciłabym tam jeszcze raz? Raczej nie, chyba preferuje inne, mniej zatłoczone miasta.








nasz cudowny pokój bez żadnego okna. Dwa dni dało się wytrzymać ale gdybym miała tam dłużej zostać, to na pewno bym zwariowała.








   

poniedziałek, 15 lipca 2013

Studia? Chyba nie dla mnie



   Pierwszy post a ja już narzekam, dobry początek. Trudno, muszę się komuś wyżalić, a że jest mi ciężko zrobić to w cztery oczy, to zrobię to wirtualnie.

   Mam 19 lat, jestem świeżo upieczoną absolwentką jednego z dwóch najlepszych liceów w moim mieście. Maturę zdałam, co więcej, zdałam z bardzo dobrymi wynikami (tak mi się wcześniej wydawało), ale jak się okazało było to niewystarczająco "dobre" zdanie, ponieważ nie dostałam się na żaden z trzech uniwersytetów na wydział prawa. Co prawda na uniwerku wrocławskim wciąż jestem na liście rezerwowych ale jakoś już nie liczę na to, że się dostanę. Najbliższe wyniki są już 17 lipca, trzeba czekać i mieć nadzieję, ale jak to mówią "nadzieja matką głupich".

  Ktoś zapyta, jaki jest problem? Taki, że czuję się trochę jaki totalna idiotka, która nie była wystarczająco dobra, by dostać się na studia dzienne z prawa. I niby tak, od początku zdawałam sobie sprawę, że łatwo nie będzie, bo jest to bardzo oblegany kierunek, ale nie myślałam, że będzie aż tak cholernie ciężko. Jedyne co mnie zastanawia, to to, ile z tych "perfekcyjnych" osób, zajmujących pierwsze miejsca w liście kandydatów przyjętych oraz olimpijczyków, przetrwa pierwszy rok i utrzyma się na studiach.Bo wiecie, ja mam taki pogląd, być może sprzeczny. Prawnik, nie ważne czy to adwokat, czy prokurator, musi mieć charakter, tzw. "jaja". Dla mnie ktoś, kto zdaje całą maturę 100% nie jest taką osobą. Bo żeby uzyskać taki wynik trzeba być cholernie, wybitnie mądrym ( co naprawdę nie zdarza się tak często) lub trzeba 3/4 życia, lub nawet całe życie poświęcić nauce. Reasumując, taka osoba posiada jedynie wiedzę książkową a o prawdziwym życiu nie wie nic. Dla mnie taka osoba prędzej czy później gdzieś się zagubi, nie poradzi sobie z natłokiem spraw i zostanie zweryfikowana przez życie, życie którego nie miała okazji zasmakować.

  17 lipca- najbardziej oczekiwany przeze mnie dzień. A co jeżeli się nie dostanę? Pójdę na zaoczne, będę się zajebiście uczyć ( taki plan, czy wyjdzie, tego nie wiem) i spróbuje się przenieść na drugim roku na studia dzienne. Wiem jednak, że nie mam zamiaru siedzieć jak mol nad książkami. Chcę zasmakować studenckiego życia, bo przecież to życie jest najlepszym nauczycielem.