czwartek, 8 sierpnia 2013

holidays!;)

 


            Powiedzenie "wszystko co dobre, się szybko kończy" tym razem znowu się sprawdziło.

 Tydzień, calutki tydzień w Mielnie zleciał mi jak jeden dzień. Ledwo przyjechałam, a tu już trzeba było się pakować. Ale powiem Wam, że na lepszą pogodę to chyba nie mogłam trafić. Słońce, słońce i jeszcze raz słońce plus jedna dosyć mocna burza- po prostu IDEALNIE.

          Z rana szybko raz dwa śniadanko i lecimy na plażę. Problem: znajdź miejsce jak tam tyle ludzi i parawanów, ale na szczęście zawsze jakoś udało nam się gdzieś wcisnąć. Na dworze upał, więc wchodziłam co chwilę do morza i o dziwo nie przeszkadzało mi nawet to, że było ono cholernie zimne.

        Bardziej "aktywna" część dnia zaczynała się wieczorem, bo przecież Mielno to jedna, wielka impreza. Na początek mała rozgrzewka na automatach : cymbergaj z moim chłopakiem to czysta przyjemność- ciągle wygrywałam :) później mały trening na bokserach, bicie swoich rekordów, wygrywanie zakładów a na koniec IMPREZA;) Na początku chciałam iść do Fresha albo Bajki ale było tam mega dużo ludzi, więc skończyliśmy w Senso i wiecie co, było super. Luz na parkiecie- można było tańczyć bez obawy, że się zaraz dostanie od kogoś z łokcia. Okazało się, że nie tylko my wybraliśmy ten klub. Wybrał go też znany bokser Mariusz Wach,ale on chyba preferował imprezy na "spokojnie".

      Poniżej mała fotorelacja z wyjazdu:






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz