Dzisiaj mój maluszek miał dosyć nieprzyjemny "zabieg kosmetyczny" dlatego postanowiłam przygotować mu na poprawę humoru małą niespodziankę.
Na szczęście święta tuż, tuż dzięki czemu lodówka była zapchana po brzegi i spokojnie można było coś wykombinować.
A oto co wpadło mi w ręce:
- miód wrzosowy
- jogurt naturalny duży 1%
- żelatyna
- kakao
- żelki "malinki"
Proces "tworzenia":
1. W kubeczku zawartość żelatyny ( ja miałam opakowanie 10-gramowe więc użyłam je całe) rozpuszczamy w czterech łyżkach zimnej wody.
2. Po rozpuszczeniu odstawiamy na chwilę naszą żelatynę i zabieramy się za miód.
3. 2 łyżki miodu "wrzucamy" do miski i podgrzewamy w mikrofalówce (lub normalnie na gazie) do momentu, aż miód uzyska płynną konsystencję i pojawi się na nim delikatna "pianka".
4. Do rozgrzanego miodu dodajemy naszą żelatynę i całość mieszamy do całkowitego połączenia się składników. Po tym odkładamy naszą "bazę" do ostygnięcia i w tym czasie możemy iść np. dla odmiany coś posprzątać (ach te świąteczne uroki).
5. Gdy już nasz żelatyno-miód wystygnie lub będzie "chłodny" dodajemy do niego 3/4 dużego kubka jogurtu naturalnego i 2 łyżki kakao. Całość mieszamy dynamicznie po czym przelewamy naszą masę do filiżanek/ foremek - czegokolwiek co ma spód;)
6. Wypełnione masą foremki wstawiamy do lodówki na około godzinę. Jeżeli po godzinie nasz rarytas jest galaretowaty, możemy zabrać się do najcięższego zadania jakim jest wyciągnięcie go z formy.
Proponuję formę wstawić na kilka sekund do miski z ciepłą wodą i delikatnie "obrysować" kontur naszego smakołyka za pomocą ostrego noża.
Na koniec wystarczy tylko przechylić do góry nogami filiżankę i gotowe. Jeżeli się nie udało, musimy stać się bardziej "brutalni" ale broń boże proszę nie tłuc filiżanek :) Tylko delikatnie postukać;)
SMACZNEGO!