poniedziałek, 27 czerwca 2016

kaszka manna z truskawką i poziomkami




Witajcie,

ku mojej uciesze rozpoczął się na dobre sezon truskawek, poziomek, arbuzów itp. i grzechem byłoby nie włączenie ich do naszej codziennej diety.

Ostatnio szukając sosu ostrygowego wpadła mi przez przypadek w ręce kaszka manna o smaku truskawkowym z Bobovity, która jakimś cudem uchroniła się przed innymi domownikami. Postanawiając wykorzystać tą okazję i przy okazji poskromić małego głoda cukrowego, który siedział w moim brzuchu od samego rana, nie myśląc za długo pobiegłam do ogrodu trochę poziomek i truskawek plus liść mięty do dekoracji, bo jedzenie prócz tego że musi smakować , musi też wyglądać ;)

Długo mi to wszystko nie zajęło : miseczka, umiejętność czytania "instrukcji obsługi" do kaszki, trochę wyobraźni przy dekoracji i oto co mi wyszło ;)

P.s. smakowało i to bardzo, a co najważniejsze ten mały potwór, który we mnie siedział, uspokoił się do końca dnia ;)

Sposób przygotowania ? Banalny :

1/ odpowiednią ilość kaszki manny łączymy zalewamy mlekiem bądź wodą - jak kto woli (ja wybrałam wodę) a następnie odstawiamy do ostygnięcia

2/ gdy nasza kaszka już trochę się ochłodziła - czas na zabawę - wasza wyobraźnia ma pole do popisu a jej "narzędziami" są owoce ;)

SMACZNEGO !

Tylko pamiętajcie, nawet najbardziej dietetyczny deser nie będzie fit i light jeżeli przesadzicie z jego ilością :) wszystko jest dla ludzi ale ludzi z umiarem ;)




wtorek, 7 czerwca 2016

coś o mnie

Witajcie,

tyle razy pisałam Wam o tym co jeść, czego nie jeść, jak dążyć do obranego przez siebie celu ale nigdy nie powiedziałam Wam nic o sobie dlatego ten post będzie poświęcony właśnie tej tematyce.

Jak już pewnie zdążyliście zauważyć jestem osobą bardzo aktywną, której nuda jest praktycznie obca i która nie potrafi siedzieć bezczynnie nic nie robiąc choć to czasami faktycznie może być uciążliwe dla innych osób.

Swoją przygodę ze sztukami walki rozpoczęłam w wieku 14 lat - najpierw było Taekwon-do - cudowna sztuka walki, kto raz spróbuje - zakocha się w niej. Ja również się zakochałam. Egzaminy, zawody, wspaniali ludzie, mnóstwo cudownie spędzonych chwil .... uczucie bezcenne i pozostawiające po sobie wiele wspomnień ale w pewnym momencie coś się wydarzyło przez co zakończyłam swoją przygodę z tą sztuką walki, a tym czymś była anoreksja. Trafiło na podatny grunt i niestety wpadłam w to gówno doprowadzając się do stanu bliskiego tragicznemu - co prawda do wysokich nie należę ale waga 33-34 kg jaką osiągnęłam w "szczytowej formie" tak czy siak z pewnością nie była odpowiednią.

Ostatecznie, głównie dzięki mojej mamie udało się mi się z tego "wyjść" chociaż mogę z ręką na sercu powiedzieć, że w głowie dalej pozostaje jakaś namiastka tamtej Justyny i jej myślenia o sobie, swoim ciele- ale teraz mam już inne plany i perspektywy na przyszłość, wiem że chcę założyć rodzinę, mieć dziecko - a do tego potrzeba zdrowia i siły, to mnie poniekąd chroni od powrotu myślami do tamtych "wspaniałych" jak wówczas mi się wydawało czasów.

Dalej jestem osobą szczupłą, przynajmniej tak ja siebie postrzegam, ważę 49-50 kg bez jakichkolwiek diet (prócz tej mojej "naturalnej" związanej z chorobą żołądka - pozostałością po anoreksji). Uwielbiam wszelkie formy aktywności fizycznej ale moją główną pasją jest Kickboxing- adrenalina na treningach + wspaniały trener, który łączy w sobie dwie "funkcje" trenera i przyjaciela i ludzie - mający te same zainteresowania, chcący poświęcić część swojego czasu na coś pożytecznego - zakochałam się w tym ponad 3 lata temu i tak pozostaje do dnia dzisiejszego mimo, że często gęsto studia krzyżują mi plany związane głównie z chęcią startu w jakiś zawodach.

Patrząc z perspektywy czasu - nie żałuję niczego, nawet głupoty która doprowadziła mnie do anoreksji - bo teraz wiem, że dążenie za wszelką cenę do chorej "perfekcji" i nierealnych celów jest totalną głupotą.

Poniżej zdjęcia mojej obecnej sylwetki - jak uda mi się wygrzebać jakieś starsze fotografie, na których było mnie troszkę więcej, również je wrzucę . Po co to wszystko, zapytacie ? Po to by motywować ? Tak, być może ale motywować w sposób zdrowy i rozsądny. Mówią, że najlepiej człowiek uczy się na swoich błędach - dziewczyny ( i mężczyźni) nie czekajcie na swoje błędy, błagam Was - uczcie się na moich bo ich skutki, bynajmniej ja, będę odczuwać do końca życia nawet w banalnych sprawach życia codziennego takich jak np. ogromna ochota na pizzę, kfc itp. którą niestety ze względu na problemy z żołądkiem, nie mogę zaspokoić.